Polska Grupa Energetyczna otwiera w Lublinie swoją główną siedzibę. Prezes pytany o dostawy węgla

Anna Gmiterek-Zabłocka
W Lublinie otwarto nową siedzibę Polskiej Grupy Energetycznej. Marszałek województwa przekonywał, że dzięki temu do budżetu regionu wpłynie dodatkowo nawet 100 milionów złotych. Prezes spółki z kolei, w rozmowie z dziennikarzami, tłumaczył się m.in. z dostaw węgla do Polski i tego, czy grozi nam blackout.

PGE przeniosło do Lublina swoją centralę. Znajduje się ona przy alei Kraśnickiej 27, w niedawno wybudowanym wieżowcu. Jak mówił prezes spółki Wojciech Dąbrowski, w całej "operacji" chodzi o to, by wspierać mniejsze regiony i dawać im szansę na zrównoważony rozwój. Wiceminister finansów Artur Soboń stwierdził z kolei, że przeniesienie centrali spółki do stolicy Lubelszczyzny jest dobrą decyzją, bo to "miasto akademickie, z dostępem do dobrze wykształconej kadry". 

Marszałek województwa Jarosław Stawiarski poinformował, że dzięki siedzibie PGE właśnie w Lublinie do budżetu regionu wpłynie, według szacunków, dodatkowe 100 milionów złotych z podatku dochodowego od osób prawnych. - Budżet województwa lubelskiego wynosi 1,2 miliarda złotych. Te 100 milionów to olbrzymia kwota, która pozwoli na tworzenie nowych miejsc pracy - powiedział Stawiarski.

Dostawy węgla do Polski

Podczas otwarcia nowej siedziby prezes PGE był pytany m.in. o dostawy węgla do Polski. Jak stwierdził, zakontraktowana jest dostawa około 10 milionów ton z Ameryki Południowej, w tym głównie z Kolumbii. Jak wyjaśnił, trzy miliony ton (z tych 10) trafią do odbiorców indywidualnych, a reszta do elektrociepłowni i grup energetycznych. Wskazał również, że dostawy są przewidziane od teraz do końca kwietnia. - Mówimy o ilości, którą importujemy na cały sezon grzewczy. Statki dopływają sukcesywnie. W tej chwili płynie 25 statków z naszymi zamówieniami, do portów w Gdańsku i w Gdyni - informował Dąbrowski. 

Przyznał też, że do Polski z zagranicy trafia głównie miał. - Może być użytkowany w elektrociepłowniach, natomiast dla klientów indywidualnych musimy go odsiewać - twierdził. I wyjaśnił, że to odsiewanie polega na oddzielaniu węgla grubszego dla gospodarstw indywidualnych od frakcji drobniejszej, która trafia do elektrociepłowni. 

- Węgiel ten jest najwyższej jakości. Jest badany w porcie nadania, ale też w porcie odbioru przez niezależne certyfikowane laboratoria międzynarodowe. I chcę zapewnić wszystkich klientów, którzy będą od nas ten węgiel odbierali, w tym samorządy i instytucje, że ma on najwyższe parametry kaloryczne i wysokie ciepło spalania - powiedział w Lublinie prezes PGE. 

Pytany, czy w związku z kryzysem energetycznym powinniśmy się liczyć z tzw. blackoutem, odpowiedział: "Absolutnie nie". -  To są fake newsy rozpuszczane przez nieprzychylne Polsce wywiady. Dzisiaj Polska nie jest zagrożona. Zarówno Polska Grupa Energetyczna, jak i inne grupy energetyczne są zabezpieczone, jeśli chodzi o paliwa węglowe - przekonywał. 

Zamrożenie cen energii

Prezes PGE chwalił też rządowy pomysł "zamrożenia" cen energii w 2023 roku. - Z takim kryzysem energetycznym nie mieliśmy do czynienia przynajmniej od 50 lat, więc takie rozwiązanie na pewno pomoże klientom indywidualnym, ale i instytucjonalnym. Jako spółki energetyczne spodziewamy się oczywiście rekompensat, jeśli chodzi o straty w produkcji - powiedział Dąbrowski.

Jak dodał, kluczowe są inwestycje w energetykę, a na to potrzeba pieniędzy. - Oczywiście dzisiaj najważniejsze jest bezpieczeństwo energetyczne i portfele naszych klientów, ale jeśli chcemy być bezpieczni w przyszłości, to musimy inwestować w energetykę. Te środki muszą pochodzić także, w jakiejś mierze, od naszych klientów - wyjaśnił prezes PGE. 

DOSTĘP PREMIUM

WE WSPÓŁPRACY Z