"Robi się nerwowo i na rynku, i w polityce". Minister Sasin zapowiada odwołanie prezesa Bogdanki
W środę rano wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin napisał w mediach społecznościowych: "Jestem po rozmowie z Prezesem @Grupa_Enea Pawłem Majewskim. W piątek podczas Rady Nadzorczej @LWBogdanka rozpatrzony zostanie punkt o odwołaniu Prezesa [Artura] Wasila".
Niedługo po tym wpisie pojawiła się oficjalna informacja ze strony Kopalni Węgla Bogdanka o ograniczeniu wydobycia. Plan produkcyjny wydobycia węgla na sprzedaż obniżono z 9,2 miliona ton do 8,3 miliona ton. Stało się to po zdarzeniu, do jakiego doszło pod ziemią w weekend. Ściana G4, którą zaczęto eksplorować dopiero kilka tygodni temu, nagle zaczęła się zaciskać. W efekcie praktycznie nie ma do niej dostępu, a tym samym nie da się wydobywać z niej węgla. To spowodowało, że została tylko jedna aktywna ściana wydobywcza o nazwie G5.
"Robi się nerwowo i na rynku, i w polityce"
Związkowcy z Bogdanki łączą oba komunikaty. - Może to być pokazany element rozgoryczenia, że tego węgla nie ma tyle, ile powinno być. I robi się nerwowo i na rynku, i w polityce - mówi Artur Brzozowski ze Związku Zawodowego "Kadra". Dodaje jednocześnie, że okres, w którym mamy kryzys na rynku energetycznym, na pewno jest najgorszym możliwym czasem na zmianę władz spółki. - Robi się wszystko, by ten węgiel był, ale jestem przekonany, że tego typu działania jak zmiana prezesa nie spowodują, że węgiel w kraju się pojawi - dodaje.
Większość naszych rozmówców tłumaczy, że to, że doszło do zaciśnięcia ściany, a w efekcie do ograniczenia wydobycia, nie wynika ze złej woli czy niewłaściwych decyzji prezesa Artura Wasila. - Nikt tego nie mógł przewidzieć. Myślę, że ani ten, ani inny prezes by sobie z czymś takim nie poradził - mówi Grzegorz Jadwiżuk ze Związku Zawodowego Górników w Polsce, największego związku w Bogdance.
- Załoga była przygotowana na wydobycie na poziomie 10 milionów ton, a może wydobyć 8 milionów. Ale to nie jest nasza wina - tłumaczy TOK FM Jarosław Niemiec ze Związku Zawodowego "Przeróbka". I podkreśla, że takiego problemu z zaciśnięciem ściany nigdy w Bogdance wcześniej nie było. - My naprawdę, jako załoga, zastanawiamy się, co z tym teraz zrobić, by to uratować. Koledzy, którzy przy tej ścianie pracują, naprawdę bardzo przeżywają to, co się stało - mówi Robert Rodzik z "Solidarności". I dodaje, że część prac wydobywczych trzeba było wykonywać na leżąco czy "w kucki", bo nie dało się inaczej. - To nie jest wina prezesa ani pracowników, że stało się, jak się stało - przekonuje Rodzik.
"Inwestowano w inne branże, a teraz jest płacz"
- Cała ta sytuacja z wpisem ministra Sasina na Twitterze wygląda na przekaz: "Pokażemy wam, że można tak zrobić z każdym prezesem, jeśli nie dacie węgla". Jakby ktoś zapomniał, że to przecież jest kopalnia i ani ten, ani żaden inny prezes nie poradzi sobie z warunkami geologicznymi - zwraca uwagę Jadwiżuk. - Polskie górnictwo jest niedoinwestowane, bo nie było pieniędzy. Inwestowano w inne branże w ostatnich latach, a teraz jest płacz (...). Zmiany możemy zobaczyć dopiero po ewentualnych inwestycjach, nie wcześniej niż za kilka lat - dodaje nasz rozmówca.
Ale są i inne głosy. Antoni Pasieczny, przewodniczący "Solidarności" w Bogdance mówi, że nic nie dzieje się z dnia na dzień. W jego ocenie, po to kopalnia ma mnóstwo najróżniejszych urządzeń i systemów pomiarowych, by potrafić przewidzieć, że pod ziemią może zdarzyć się coś złego. A zaciśnięcia ściany nie przewidziano. - Ktoś w pewnym momencie - przepraszam za kolokwializm - coś zawalił - mówi Pasieczny. - Matka natura powiedziała nam właśnie: "hola, hola". Powinniśmy jednak wcześniej mieć sygnały o tym, że tam pod ziemią ciśnienie będzie takie, a nie inne. Sytuacja jest jaka jest, a jeśli zespół źle gra, to odwołuje się prezesa - kwituje. Dlatego jego zapowiedź dymisji nie dziwi.
Związkowcy zwracają uwagę na coś jeszcze. Podkreślają, że dotychczasowy prezes Artur Wasil to fachowiec w specjalności górniczej. - Trzeba dodać, że w pięcioosobowym zarządzie prezes Wasil jest jedyną osobą z wykształceniem górniczym i z doświadczeniem, jeśli chodzi o eksploatację ścian wydobywczych, bo sam kiedyś piastował stanowisko kierownika oddziału wydobywczego. Są duże niepokoje, co będzie dalej - mówi Artur Brzozowski.
Z opublikowanego w środę komunikatu giełdowego Bogdanki wynika, że: "W związku z pojawieniem się nagłych i nieprzewidywalnych utrudnień w prowadzeniu wydobycia, którym obiektywnie nie można było zapobiec, ani przeciwdziałać, Spółka podjęła decyzję o aktualizacji planu produkcyjnego ustalając go na poziomie ok. 8,3 mln ton węgla handlowego". To była kolejna aktualizacja planu. Na początku września Bogdanka już raz zaktualizowała cel produkcyjny na ten rok do ok. 9,2 mln ton.
- Szydło o Żelaznej Kopule. "To jest tak głupia wypowiedź, że nóż się w kieszeni otwiera"
- Dzieci z DPS-u na kolanach szorowały kościół. Nowe informacje w głośnej sprawie
- Generał upomina Dudę. "Nasze niebo nie jest w pełni zabezpieczone"
- Impreza Zjednoczonej Prawicy w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Wezwano Straż Marszałkowską
- TV Republika, Popek i "Wstajemy". Obejrzeliśmy nową śniadaniówkę, żebyście wy nie musieli
- Kamiński pojawi się przed komisją śledczą? Zaapelował do posła Szczerby
- Poszukiwany Rafał Z. zatrzymany. 43-latek podejrzewany jest o zabójstwo żony
- Napad na kantor w Chodzieży. Policja szuka sprawcy
- Duda spotka się z Trumpem. "Gra na dwóch fortepianach". Jest jednak małe "ale"
- Donald Tusk wyróżniony. Polski premier wśród najbardziej wpływowych ludzi świata