Pieką, lepią i sprzedają. Ukrainek sposób na przetrwanie
Wojna w Ukrainie spowodowała, że do Polski trafiły głównie kobiety z dziećmi. Część z nich znalazła pracę, choć niejednokrotnie nie w swoim zawodzie. Inne pracy znaleźć nie mogą. Dlatego robią to, co potrafią - gotują i pieką - głównie na sprzedaż. Przyrządzają między innymi piękne torty, ale też tradycyjne ukraińskie dania.
Można to robić legalnie, trzeba tylko wystąpić o zgodę do powiatowej stacji sanepidu i zdobyć wpis do rejestru zakładów podlegających urzędowej kontroli organów państwowej inspekcji sanitarnej. Na Lubelszczyźnie zdecydowało się na taki krok już kilka Ukrainek.
Jedną z osób, które takie pozwolenie dostały, była pani Nadia. Dziś jest już w Ukrainie, w domu 100 km od Charkowa. Wróciła, choć nie wiadomo, czy w obliczu wojny zostanie tam na stałe. Przez kilka miesięcy - mając zaświadczenie z sanepidu - przygotowywała domowe, tradycyjne ukraińskie wyroby garmażeryjne na sprzedaż. Jak mówi nam przebywający nadal w Lublinie jej syn Aleksander, największym powodzeniem cieszyły się pielmieni, barszcz ukraiński i pyrożki, czyli ukraińskie drożdżówki m.in. z wiśniami czy z twarogiem.
W zaświadczeniu, które wydano pani Nadii było napisane, że jej "produkcja domowa" została wpisana do rejestru. W dokumencie wymieniono, jakie dania może przygotowywać. Chodziło właśnie m.in. o pielmieni czy pyrożki, ale też gołąbki, ciasta i sałatki, pakowane w naczynia jednorazowe - na konkretne zamówienie danego klienta. - W dni, w które zamieszczaliśmy ogłoszenie na Facebooku, zainteresowanie było spore - mówi nam Aleksander.
Jak tłumaczy nam Joanna Kamińska, kierownik Oddziału Higieny Żywności i Żywienia Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie, produkcja domowa na sprzedaż jest możliwa na mocy Ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. - By prowadzić taką produkcję, należy w tym celu przynajmniej 14 dni przed rozpoczęciem takiej działalności złożyć wniosek o wpis do rejestru zakładów, oczywiście do właściwej terenowo powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej - informuje Kamińska. I dodaje, że wnioski są dostępne w internecie.
Możliwa kontrola
Domową działalność produkcyjną można podjąć po otrzymaniu zaświadczenia z sanepidu. Trzeba się też liczyć z tym, że do mieszkania, w którym odbywa się produkcja, może przyjść kontrola sanepidu. - Podczas kontroli weryfikowane jest spełnienie wymagań prawa żywnościowego, w tym między innymi rozporządzenia w sprawie higieny środków spożywczych. Sprawdzane są warunki higieniczne pomieszczenia, w którym prowadzona jest produkcja (przeważnie kuchni). Do tego stan higieniczno-sanitarny powierzchni, które są w kontakcie z żywnością, czyli np. blatów, ale też weryfikowane są warunki do mycia i dezynfekcji rąk czy sprzętu do produkcji - wyjaśnia Joanna Kamińska. I dodaje, że klientowi należy przekazać informacje o składzie produktu, w tym alergenów.
Sanepid nie prowadzi dokładnych statystyk, ile osób z Ukrainy podjęło taką działalność, między innymi dlatego, że przy wydawaniu zaświadczenia nikt nikogo nie pyta o narodowość. Byłoby to niezgodne z prawem, dyskryminujące. Z naszych informacji wynika jednak, że w województwie - w tym w samym Lublinie - pań, które się tym zajmują za zgodą sanepidu jest co najmniej kilka.