Lublin. To miał być koniec sokolej rodziny. Niespodziewanie w gnieździe Wrotki znów pojawiły się jaja

REKLAMA
Kiedy Łupek i jego ptasi syn zginęli po zjedzeniu zatrutego gołębia, mieszkańcy Lublina stracili nadzieję, że w mieście pojawią się jeszcze młode sokoły. Aż tu nagle - niespodzianka. W gnieździe znanej w całym mieście Wrotki pojawiły się jaja. Skąd, skoro samiec nie żyje?
REKLAMA
Zobacz wideo

Łupek był samcem w parze ptaków zamieszkujących we wnęce komina elektrociepłowni na lubelskim Wrotkowie. Jego partnerka - nomen omen - zwana była Wrotką. Niestety, w zeszłym roku doszło do tragedii. Wiosną parze wykluły się młode. Zatroskany ptasi ojciec robił wszystko, aby zapewnić byt młodym i polował, by nie zabrakło im jedzenia. Jeden z przyniesionych przez niego łupów okazał się jednak zatruty.

REKLAMA

Po wykonanych później badaniach wyszło na jaw, że gołąb, którego zjadł Łupek i jedno z młodych, miał w swoim ciele niestosowaną już w rolnictwie, silnie trującą substancję - karbofuran. Oba ptaki padły.

Lublinianie zaczęli zastanawiać się, czy sokoły w mieście jeszcze się pojawią. Wcześniej tłumnie śledzili ich życie, które można było podglądać dzięki kamerze zainstalowanej w gnieździe. Co więcej - były też plebiscyty na imiona młodych. Mieszkańcy miasta zaprzyjaźnili się z ptakami - choć nie wszyscy, o czym za moment.

Młode? Skąd? Skoro samiec zginął

Najpierw jednak dobre wieści, bo pojawiła się nadzieja na to, że lubelskie sokoły przetrwają. Wrotka złożyła jaja. Na razie w gnieździe pojawiły się trzy czerwone kuleczki, co wcale nie oznacza, że tyle będzie młodych. Z drugiej strony ornitolodzy przypominają, że w przeszłości lubelskiej samicy udało się wysiedzieć nawet pięć jaj, co w przypadku sokołów jest ewenementem. Ale skąd jaja, skoro samiec w zeszłym roku zginął?

Okazuje się, że do mamy... dobrał się synek - jeden z rocznych sokołów, który przetrwał z zeszłorocznego miotu. Jak mówi nam Sławomir Sielicki ze Stowarzyszenia "Sokół", to duże zaskoczenie. - Znamy przypadki, gdy roczne samice mają młode. W przypadku młodych samców taka sytuacja raczej nie występuje - mówi. Dodaje jednak, że to, iż dotychczas nie spotkaliśmy się z takim przypadkiem, nie oznacza, że nic z tego nie wyjdzie.

REKLAMA

Sokoły w Lublinie są tylko dwa, w całej Polsce takich żyjących w miastach rodzin jest około 30. Obecność tych ptaków ludziom nie zawsze się podoba. Dlaczego? - Sokoły są oportunistami - mówi Sielicki. - Sięgają po najłatwiejszą zdobycz, a że w miastach pełno jest gołębi, to właśnie one często padają ich łupem. Sęk w tym, że to nie podoba się gołębiarzom. Bo to właśnie hodowcy tych ptaków traktują sokoły jako zagrożenie. I prawdopodobnie w przypadku rodziny z Lublina, Łupek mógł paść ofiarą kogoś takiego - spekuluje Sielicki.

Lubelskie sokoły mieszkają kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Mogłoby się zdawać, że to wysoko i miejsce jest nietypowe, ale nic bardziej mylnego. Sokoły zwykle gniazdują w górach, na półkach skalnych i są to duże wysokości z olbrzymią przestrzenią wokół. Komin lubelskiego zakładu ma 150 metrów wysokości. Sokoły mieszkają mniej więcej w połowie - wyżej pewnie nie dałyby rady, ze względu na spaliny z elektrociepłowni.

Młodych możemy spodziewać się za blisko miesiąc, bo zwykle od złożenia jaj do wyklucia piskląt mija około 32 dni. Później, przez kilka tygodni, będzie można obserwować, jak rosną. Latać zaczną prawdopodobnie dopiero wtedy, jak będą miały 5-6 tygodni. Gniazda jeszcze wtedy nie opuszczą. Z rodzicami zostaną przez kilka miesięcy po to, by wyszkolić się w lataniu i - co najważniejsze - w polowaniu.

Życie sokolej rodziny z Lublina można podglądać dzięki kamerze internetowej umieszczone w gnieździe (www.peregrinus.pl).

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory