Miał być zabieg kostki, ale lekarz zabrał się za zdrowe kolano. "Zaszła mała pomyłka"
24-letni Szymon kilka miesięcy temu miał niegroźny wypadek, po którym przeszedł operację. W kostce zamontowano mu dwie śruby. Na początku marca zgłosił się do Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach, na oddział ortopedyczno-urazowy, na ich usunięcie .
Jak mówi, to miał być szybki, rutynowy zabieg. - Gdy pojechałem na blok operacyjny, rozmawiałem z pielęgniarką i anestezjologiem. Wiedzieli, że chodzi o kostkę - zapewnia. Na sali, jak dodaje, nie było jednak wtedy jeszcze ortopedy, który miał operować. Gdy przyszedł, pan Szymon był już znieczulony i spał.
"Zaszła mała pomyłka"
Kiedy się wybudził, czuł silny ból w kolanie. - Była tam pielęgniarka, której powiedziałem, że bardzo mnie boli. Nie wiedziałem, dlaczego. Pamiętam, że dała mi zastrzyk przeciwbólowy w lewą rękę. I przyszedł ten doktor, który mnie operował. Powiedział mi tylko, że zaszła mała pomyłka i mam rozcięte kolano - opowiada TOK FM pacjent z Siedlec.
Krótko po zabiegu był osłabiony, więc nie dociekał, co się wydarzyło. Niedługo potem okazało się jednak, że w sąsiedniej sali leży inny młody chłopak, który miał mieć właśnie operację kolana. Lekarze mieli mu wyciąć narośl, z którą się męczył. - Lekarz, który mnie operował, musiał pomylić pacjentów. Chyba był przekonany, że ja to tamten chory. Naciął moje kolano, ale narośli w nim nie było. I wtedy zapewne się zorientował, że coś jest nie tak. Ostatecznie wyjął mi z kostki również te dwie śruby, zgodnie z planem - opowiada pan Szymon.
Kolano pana Szymona tuż po operacji w szpitalu w Siedlcach Fot. Archiwum Prywatne
- W czasie, gdy leżałem na sali pooperacyjnej, starałem się uzyskać informację, co się stało, że moje kolano jest rozcięte. Doktor, który miał dyżur, powiedział mi, że mam małe rozcięcie na dwa szwy. Po tej rozmowie zadzwoniłem do mamy, by opowiedzieć o całej sytuacji. Mama zadzwoniła do doktora dyżurującego i on jej powiedział z kolei, że mam na kolanie jeden szew - relacjonuje nasz rozmówca.
Gdy po kilku dniach zdjął opatrunek, okazało się, że szwów jest sześć. - Poszedłem do szpitala, by poprawić swój stan, a wyszedłem z uszkodzonym kolanem - żali się 24-latek. Do dziś, mimo, że minął już prawie miesiąc, ma problemy z chodzeniem i nie może wrócić do pracy, a pracuje w wojsku.
Pan Szymon informuje, że lekarz, który wykonywał operację, kilka razy z nim rozmawiał. Miał przyznać, że doszło do pomyłki. Pacjent próbował też, jak przekonuje, porozmawiać z dyrekcją szpitala. - Cały czas słyszałem, że dyrekcji nie ma albo jest zajęta - twierdzi. W końcu złożył pismo, domagając się wyjaśnienia zaistniałej sytuacji.
Jak tłumaczy się szpital?
Z pisma, pod którym podpisała się dyrektor do spraw medycznych Renata Lotek-Waćkowska i członek zarządu Tomasz Araszkiewicz wynika, że lekarz - operator wszedł na salę, gdy pacjent był już zaintubowany. "Była założona opaska pneumatyczna na lewym udzie powyżej kolana. Lekarz upewnił się, że opaska była założona prawidłowo. Po przygotowaniu i obłożeniu pola operacyjnego naciął skórę i tkankę podskórną. W tym momencie powinna nastąpić możliwość zlokalizowania wyrośli chrzęstno-kostnej, czego nie udało się zrobić" - opisują dyrektorzy. Nie dało się zrobić, bo jej po prostu w kolanie pana Szymona nie było.
Szpital opisuje, że rzeczywiście, w tym samym dniu miał być operowany inny pacjent i lekarz się pomylił. "Po wybudzeniu został pan poinformowany o wykonaniu cięcia po przyśrodkowej stronie rzepki. Operator wyjaśnił przyczynę tego zdarzenia" - wskazuje szpital.
I dalej wyjaśnia, że to, co się wydarzyło, "będzie skutkowało powstaniem u pana blizny skórnej po stronie przyśrodkowej rzepki lewego kolana. Z powodu nienaruszenia tkanek położonych głębiej, nie ma obaw o inne negatywne następstwa w obrębie lewej kończyny dolnej. Nie naruszono żadnych istotnych struktur w okolicy cięcia" - piszą przedstawiciele dyrekcji szpitala w Siedlcach. Stanowisko kończy się zdaniem: "W związku z powyższym za zaistniałą pomyłkę przeproszono".
- Szpital mnie przeprosił, oczywiście, ale mam poczucie, że dla nich nic się nie stało - mówi pan Szymon. Pismo odbiera jak typową, urzędniczą odpowiedź, udzieloną pacjentowi, który się jej domagał. Jeszcze nie wie, co dalej z tą sprawą zrobi i czy będzie dochodził swoich roszczeń na drodze prawnej. Na razie jeździ na rehabilitację, chciałby jak najszybciej wrócić do zdrowia i do pracy.
-
TSUE wydał wyrok w sprawie o reformę polskiego sądownictwa
-
Polscy ochotnicy zaatakowali terytorium Rosji? Jest komentarz Rosjan
-
Prof. Markowski ostrzega przed "oszustwami wyborczymi, które się szykują". Jaką przewagę musi mieć opozycja w wyborach?
-
Wyrok TSUE miażdży PiS-owską reformę sądownictwa. "Znów mogą czekać nas kary"
-
"Widać dygocik". Władza przestraszyła się marszu 4 czerwca? "Wyrażają pogardę dla Polaków"
- Poszła popływać w Wiśle i już nie wypłynęła. Trwają poszukiwania młodej kobiety
- "Weaknesses" - jak sprytnie mówić o swoich słabościach
- Ziobro grzmi po wyroku. Atakuje TSUE. "Główny sąd europejski jest skorumpowany"
- Nagła zmiana pogody przed długim weekendem. IMGW: Opady, burze z gradem i ulewami
- Europa znów chętnie wsiada do pociągów, zwłaszcza nocnych. A w Polsce mamy do czego wsiąść?