W Warszawie brakuje coraz więcej nauczycieli. "Minister nie ma zielonego pojęcia, co się dzieje w szkołach"

W Warszawie brakuje prawie 3 tys. nauczycieli - ratusz pokazał pełne dane z wrześniowych arkuszy organizacyjnych. W porównaniu z zeszłym rokiem wakatów jest o niemal tysiąc więcej. Doświadczeni pedagodzy coraz częściej odchodzą ze szkół albo noszą się z takim zamiarem, a o młodych coraz trudniej. I nie chodzi już tylko o pieniądze.
Zobacz wideo

W stolicy brakuje głównie nauczycieli wspomagających do pracy z dziećmi o specjalnych potrzebach, nauczycieli świetlic i przedszkoli, psychologów i pedagogów specjalnych, ale też nauczycieli przedmiotów: anglistów, matematyków, polonistów, wuefistów czy informatyków.

Największe braki są w szkołach podstawowych (1539), w szkołach ponadpodstawowych (778) i przedszkolach (445). Wakaty są też w poradniach pedagogiczno-psychologicznych, szkołach specjalnych przysposabiających do pracy czy internatach - wylicza we wpisie w mediach społecznościowych wiceprezydentka miasta Renata Kaznowska.

Jak podkreśla, liczba wakatów nie w pełni odzwierciedla deficyt kadry pedagogicznej, bo wielu nauczycieli pracuje na półtora, a nawet na dwa etaty. Łącznie jest ich niemal 4 tys.

Sytuację ratują też emeryci, których w warszawskich placówkach jest ponad 5 tys. - Właściwie codziennie negocjujemy i próbujemy przekonywać naszych nauczycieli, którzy mają odejść na emeryturę, żeby zostali - mówi prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

Warszawa obwinia rząd

Według prezydenta stolicy za sytuację kadrową w szkołach odpowiada rząd. - Przeładowane podstawy programowe sprawiają, że nauczyciele od rana do wieczora muszą się zastanawiać nad tym, w jaki sposób uczyć nasze dzieci, żeby to miało chociaż odrobinę sensu - mówi Trzaskowski.

Podkreśla, że kolejne pomysły władz, takie jak "lex Czarnek", zniechęcają do pracy w szkole. - Również atak na wszystkich nauczycieli i próba obniżenia ich prestiżu powodują, że coraz więcej z nich chce odchodzić z zawodu albo nie garnie się, żeby do niego przyjść - komentuje prezydent Warszawy. - Do tego samorząd, który wspierał nauczycieli na różne sposoby, jest dociskany finansowo, żeby nie mógł tego robić - dodaje.

Jeszcze w wakacje resort edukacji przekonywał, że w szkołach trwa normalny ruch kadrowy i że podobna sytuacja ma miejsce co roku. Jednak według Renaty Kaznowskiej z roku na rok jest coraz trudniej.

"To efekt postępującego od lat demontażu polskiej oświaty. Odejścia z zawodu, niepodejmowanie zawodu, wakaty nie są zjawiskiem warszawskim, lecz ogólnopolskim. MEiN woli zajmować się dalszym przykręcaniem śruby i zohydzaniem pracy w szkole zamiast zająć się naprawą sytuacji, dążąc do przerwania tego niezwykle groźnego trendu" - pisze wiceprezydentka Warszawy.

W podobnym tonie wypowiada się sam prezydent. - Schowali głowy w piasek albo nie mają pojęcia o tym, co się dzieje w szkołach - mówi Trzaskowski. - Ja w ogóle mam poczucie, że minister edukacji nie ma zielonego pojęcia o tym, co się dzieje w polskich szkołach, a dzieje się źle, między innymi dzięki jego skandalicznym pomysłom - dodaje.

W warszawskich szkołach i przedszkolach jest ponad 31 tys. nauczycieli. Z badań ratusza wynika, że ponad połowa młodych pedagogów rozważa odejście z zawodu.

DOSTĘP PREMIUM

WE WSPÓŁPRACY Z