"Zaufaliśmy TVP. Teraz boimy się, że znajdziemy się na bruku". Mieszkańcy zagrożeni eksmisją

REKLAMA
Nawet 250 osób jest zagrożonych eksmisją z budynku, który jeszcze do końca ubiegłego roku należał do Telewizji Polskiej. Budynek znajduje się na warszawskiej Białołęce i przez zawirowania prawne oraz bałagan w dokumentach jego mieszkańcy - często w podeszłym wieku - obawiają się o swoją przyszłość. Rozmawiał z nimi reporter TOK FM Maciej Kluczka.
REKLAMA
Zobacz wideo

Każdy sygnał domofonu to dla nich ogromny stres. - Ci ludzie się martwią. To starsze osoby. Obawiają się, że ktoś przyjdzie i wyrzuci ich z ich mieszkań, za które przez tyle lat płacili czynsz - mówi Joanna, jedna z mieszkanek.

REKLAMA

W starym bloku przy ulicy Antalla 2 mieszkają byli pracownicy Telewizji Polskiej oraz ich rodziny. Budynek - do końca ubiegłego roku - należał jeszcze do TVP, ale Telewizja postanowiła się go pozbyć. Jest w bardzo złym stanie technicznym. Jesienią trafił w zarząd miasta, a przez to - automatycznie - do zasobów komunalnych. A do mieszkań komunalnych kolejka potrzebujących jest bardzo długa. Jednym z warunków, by otrzymać taki lokal, są niskie dochody. Mieszkańcy bloku na Białołęce - mimo że żyją skromnie - nie kwalifikują się. - Boimy się, że ktoś uzna, że nam się te mieszkania nie należą - mówi Małgorzata, także mieszkanka bloku przy Antalla.

Miasto szuka rozwiązania

Miasto deklaruje, że chce przygotować dla mieszkańców dogodne dla nich propozycje, ale urzędnicy nie chcą dać gwarancji, że wszyscy mieszkańcy będą mogli zostać na miejscu. - Chcemy zacząć rozmawiać i każdą sprawę indywidualnie rozpatrzeć - mówi rzeczniczka urzędu dzielnicy Białołęka Marzena Gawkowska.

Dlatego też do mieszkań w ostatnich dniach pukają urzędnicy Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami. Chcą dowiedzieć się, kto dokładnie mieszka w danym lokalu i jakie nowe umowy mogą dla nich przygotować. Dla lokatorów to jednak bardzo stresująca sytuacja. Zarzucają urzędnikom, że robią to wcześnie rano i często natarczywie. - Na pewno nie będziemy niczego podpisywać w drzwiach. Umowy możemy zobaczyć, ale później musimy je przeanalizować - mówi Małgorzata.

- Telewizja obiecywała nam członkostwo w spółdzielni, a nawet przekształcenie lokali we własnościowe. Teraz boimy się o naszą przyszłość - mówią inni mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy. Nie kryją rozgoryczenia. - Zaufaliśmy publicznej, państwowej instytucji, jaką przecież jest TVP. A teraz, po latach sumiennego płacenia czynszów, boimy się, że znajdziemy się na bruku - dodają.

REKLAMA

Miasto przyznaje, że prawnicy mają twardy orzech do zgryzienia. - Nie staraliśmy się o ten blok, a prawo w przypadku mieszkań komunalnych jest jasne - przyznaje rzeczniczka dzielnicy. I podkreśla: "To pierwsza w historii naszej dzielnicy taka sytuacja. Mamy blok, który znalazł się w zasobach komunalnych, a który ma już mieszkańców, którzy z kolei nie mają podpisanych umów najmu od początku jego istnienia".

O odpowiedź, dlaczego doszło do tak stresującej sytuacji, zapytaliśmy też Telewizję Polską. Na komentarz czekamy.  

Temat był poruszany w audycji TOK360:

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory