O piśmie, które górnicy napisali do wicepremiera Jacka Sasina, informowaliśmy w TOK FM przed weekendem. Związkowcy domagali się pilnych rozmów z szefem MAP. Zapowiadali, że jeżeli nie dostaną odpowiedzi w ciągu kilku dni, rozpoczną protest. Odpowiedź nie przyszła.
- Ruszamy w poniedziałek. Na oko widać, że wszyscy zarabiają na węglu, tylko nie górnicy - potwierdza Bogusław Hutek, szef górniczej "Solidarności".
Związkowcy na razie nie informują, jak będzie wyglądał protest. Natomiast wiadomo, jakie pilne sprawy chcą załatwić z wicepremierem Sasinem. Chodzi m.in. o inwestycje w kopalniach czy ceny węgla opałowego oraz węgla dla energetyki.
- Nie czarujmy się. Polska Grupa Górnicza sprzedaje węgiel dla energetyki po 250 złotych za tonę. Cena takiego surowca w ARA [zespół portów morskich Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia - red.] kosztuje prawie 1200 złotych. To jest skandal. Tymczasem PGE nie chce z nami podpisać kontraktów - oburza się szef górniczej "Solidarności".
Ważnym tematem rozmów z wicepremierem miały być też podwyżki wynagrodzeń dla górników PGG. - Nam chodzi na przykład o premię kwartalną czy jednorazową. Tak przecież zrobiono w pewnej spółce - żali się Hutek. Chodzi o Jastrzębską Spółkę Węglową. Tam związki wywalczyły jednorazową premię w wysokości od 13 do 19 tys. zł brutto dla każdego pracownika. JSW jest jednak przede wszystkim producentem węgla koksowego, którego używa się do produkcji stali.
Pod wnioskiem do wicepremiera Sasina o rozpoczęcie rozmów podpisali się przedstawiciele pięciu największych związków w PGG tworzących tzw. pomocniczy komitet sterujący w firmie: "Solidarności", Związku Zawodowego Górników w Polsce, Związku Kadra Górnictwo, związku Sierpień '80 oraz Związku Zawodowego Pracowników Dołowych.
