Śląskie schroniska pytane o możliwość "przechowania" zwierząt. "Odmówiliśmy. Przywiązał psa do płotu"

REKLAMA
Cztery małe kocięta w zamkniętym, kartonowym pudełku w ponad 30-stopniowym upale. Do tego przywiązane do drzewa czy płotu psy. Częstochowskie schronisko już czuje, że rozpoczęły się wakacje, które nie zawsze są radosne dla zwierząt porzucanych przez wyjeżdżających na urlop właścicieli.
REKLAMA
Zobacz wideo

We wtorek, kiedy temperatura w Polsce przekraczała 30 stopni Celsjusza, do dyżurnego Straży Miejskiej w Częstochowie zadzwonił mieszkaniec. Opowiedział, jak w centrum miasta kierowca wyjął z samochodu karton, w którym - jak się później okazało - były cztery maleńkie kotki. Mężczyzna zostawił pudełko za wiatą przystankową i odjechał. - To wyglądało ewidentnie na porzucenie zwierząt - mówi Artur Kucharski z częstochowskiej Straży Miejskiej. 

REKLAMA

Marta Pasieka ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Częstochowie, do którego trafiły kociaki, przyznaje, że w zamkniętym pudełku, bez wentylacji, w upale miały małe szanse na przeżycie. Na szczęście szybka reakcja mieszkańca, który widział całą sytuację sprawiła, że kocięta trafiły do schroniska pod opiekę lekarza weterynarii. - Kotki są przegrzane, ale powoli dochodzą do siebie - ocenia Pasieka.

Choć w tym konkretnym przypadku raczej trudno mieć wątpliwości, to Marta Pasieka przyznaje, że często nie da się ocenić, czy zwierzę, które trafia do schroniska, zostało porzucone, czy też po prostu się zgubiło. Ale przyznaje też, że zdarzają się pytania od osób, które np. wyjeżdżają za granicę za pracą - o to, czy w schronisku można zwierzaka "przechować". - W takich sytuacjach nie można przyjąć zwierzęcia, ponieważ ma ono właściciela. A schronisko jest przeznaczone tylko dla bezdomnych zwierząt - wyjaśnia Marta Pasieka. W związku z tym to na właścicielu spoczywa odpowiedzialność za znalezienie zwierzęciu nowego domu.

- Jeśli właścicielem psa czy kota jest mieszkaniec Częstochowy, a jego sytuacja rzeczywiście jest trudna i wyczerpane zostały wszystkie możliwości poszukiwania mu domu, to kierujemy go do urzędu miasta. Tylko magistrat może wyrazić zgodę na tego rodzaju pobyt psa czy kota w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Częstochowie - podkreśla Pasieka.

Również do Schroniska Miejskiego w Tychach zgłaszają się właściciele, którzy chcieliby zostawić swoje psy czy koty "na jakiś czas". - Ale my nie prowadzimy usług hotelarskich dla zwierząt, więc odmawiamy - ucina Katarzyna Bortel, inspektorka schroniska. Przyznaje jednak, że zdarzają się sytuacje wyjątkowe. - Starsze małżeństwo miało pieska. Gdy żona zmarła, mąż stwierdził, że nie da rady regularnie wychodzić z pieskiem z uwagi na swój stan zdrowia. Miał problemy z chodzeniem, poprosił, żebyśmy tego pieska przyjęli. Ale zaproponowaliśmy pomoc naszych wolontariuszy, którzy podzielili między siebie obowiązki wyprowadzania psa na spacer i sprawa została załatwiona z pożytkiem dla tego pana i bez szkody dla pieska - opowiada Bortel. Pracownicy schroniska w takich sytuacjach starają się tłumaczyć, że oddanie zwierzęcia to najgorszy pomysł i ostatnia z opcji. - Robimy wszystko, żeby znaleźć rozwiązanie - zapewnia Katarzyna Bortel.  

REKLAMA

Schronienie dla uciekinierów

Kiedyś przypadków porzucania zwierząt domowych przed wakacjami było więcej - uważa kierowniczka Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Katowicach Aleksandra Molnar. Z jej obserwacji wynika, że właściciele na czas urlopu coraz częściej szukają dla swoich czworonogów miejsc w domach tymczasowych i hotelach. Co więcej, lato i sezon urlopowy nie mają już tak dużego wpływu na statystyki, bo np. w maju katowickie schronisko przyjęło 24 psy, z których w ciągu doby 17 zostało odebranych przez właścicieli. - Czyli nie były to psy porzucone, a zagubione - precyzuje Molnar. 

Jednak Beata Drzymała-Kubiniok, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Fauna, które prowadzi Społeczne Schronisko dla Zwierząt im. św. Franciszka z Asyżu w Rudzie Śląskiej mówi, że choć dawniej do schroniska trafiało więcej porzuconych zwierząt niż teraz, to w ostatnich tygodniach czy nawet dniach ich liczba drastycznie się zwiększyła. - W ubiegłym roku były miesiące, kiedy psów w naszym schronisku mieliśmy miesięcznie ok. 60, a teraz przekroczyliśmy setkę - wylicza Drzymała-Kubiniok. Ale dodaje, że w przeszłości ta liczba dochodziła do 400. Prezes TOZ zwraca uwagę, że do schroniska trafiają również zwierzęta, które właściciel na czas urlopu powierzył zaufanej osobie, a które od niej uciekły. - Taki pies błąka się po okolicy i w końcu trafia do nas - dodaje nasza rozmówczyni.

Również do schroniska w Tychach trafia coraz mniej zwierząt, choć jeszcze rok temu przyjęć było naprawdę sporo. - Ale zdarzają się takie historie jak ta, kiedy trafił do nas bezdomny pies i po obowiązkowej kwarantannie, w czasie której przez dwa tygodnie nie można go było adoptować, zgłosił się do nas jego właściciel - opalony i uśmiechnięty. Stwierdził, że zobaczył zdjęcie psa na naszym Facebooku, że wszędzie tego pieska z żoną szukali i znaleźli u nas. I oczywiście chciałby go z powrotem - opowiada Katarzyna Bortel. Ale podkreśla, że nie ma żadnych dowodów na to, że pies trafił do schroniska akurat na czas urlopu właścicieli.

Ale są też sytuacje pozostawiające zdecydowanie mniej wątpliwości. - Przyszedł do nas pan, który chciał oddać swojego psa, więc wytłumaczyliśmy mu, że nie możemy go przyjąć. Po paru godzinach znaleźliśmy psa przywiązanego do płotu w alejce prowadzącej do naszego schroniska. Zgłosiliśmy tę sprawę policji, ale najbardziej pokrzywdzony jest ten psiak, bo oprócz tego, że stracił właściciela, to w czasie trwania śledztwa nie może zostać przekazany do adopcji. A nie wiadomo, jak długo ono potrwa - rozkłada ręce inspektorka z tyskiego schroniska.

REKLAMA

Katarzyna Bortel apeluje do właścicieli psów czy kotów, by zanim zdecydują się oddać zwierzę czy wręcz je porzucić, po prostu przyszli do schroniska porozmawiać. - Zapraszamy do nas, usiądziemy, porozmawiamy, na pewno pomożemy i znajdziemy wyjście z sytuacji. Trzeba zrobić wszystko, żeby temu zwierzakowi zapewnić godne warunki, a nie potraktować jak przedmiot - mówi nasza rozmówczyni.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory