"Skoro mąż mówi, że mogę wracać, to wracam". Na przejściach granicznych coraz większy ruch w stronę Ukrainy
Jak przekazał nam rzecznik Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Chełmie kapitan Dariusz Sienicki, od momentu wybuchu wojny przez przejścia na Lubelszczyźnie do Polski wjechało prawie 1,2 miliona ludzi (drugie tyle przez przejścia na Podkarpaciu - przyp. red.). Ostatnie dni to mniej uchodźców, którzy szukają pomocy w naszym kraju i wjeżdżają do Polski.
Ostatniej doby przez lubelskie przejścia do naszego kraju wjechało prawie 10 tysięcy osób. Natomiast granicę w drugą stronę - do Ukrainy - przekroczyło 7 tysięcy ludzi. Te liczby pokazują, że część osób decyduje się wrócić. Tak jak Wiera, która dotarła do Polski tuż po rozpoczęciu wojny, z małej miejscowości pod Kijowem.
- Mam kontakt z mężem. Powiedział mi, że nie ma nalotów, że jest w miarę bezpiecznie. Dlatego wracam. Ciągnie mnie do domu. Zostawiłam tam męża, zwierzęta, ogródek. Tęsknię. Tutaj w Polsce bardzo dobrze mnie przyjęto. Mam superopiekę i pomoc, ale nie mam pracy. Nie chcę siedzieć bezczynnie i myśleć. Skoro mąż mówi, że mogę wracać, to wracam. Pociągiem - opowiada.
Z naszych informacji - pozyskanych od wolontariuszy - wynika, że do Ukrainy wracają też bardzo młodzi mężczyźni. - Znam matkę, która przyjechała do Polski z dwoma synami. Jeden to 16-latek. Drugi ma 17 lat. Obaj zostawili jej list, że wracają, że chcą walczyć, tak jak ich tata. Mama rozpacza, ale nic nie może zrobić. Rozmawiała z nimi, są już w Ukrainie - mówi nam Katarzyna, wolontariuszka z Lublina.
W sumie przez przejścia graniczne na Lubelszczyźnie od początku wojny do Ukrainy wjechało ponad 215 tysięcy osób. Natomiast na wszystkich przejściach granicznych, łącznie z Podkarpaciem, zanotowano ponad pół miliona wjazdów na ukraińską stronę. Pisze o tym w mediach społecznościowych ekspert od tematyki migracyjnej prof. Maciej Duszczyk.
- Oczywiście, nie można mówić, że wszyscy wracają. Tak absolutnie nie jest. Powroty są raczej pojedyncze, natomiast ruch na granicy wynika z tego, że niektórzy przyjeżdżają do Polski na zakupy i wracają. W pierwszych dniach wojny tego nie było. Teraz znów jest - mówi nam jeden z pograniczników z Dorohuska.
"Mój dom stoi, wiem to od sąsiadów"
Część osób jedzie do domu na chwilę, by zobaczyć, jak jest. - Mieszkam 30 kilometrów za Lwowem. Mój dom stoi, wiem to od sąsiadów. Pojadę na kilka dni, zobaczę. Są autobusy, można dojechać, więc pojadę i wrócę - mówi nam pani Olga, która zatrzymała się u rodziny w Lublinie. Część Ukrainek chce też wracać do domu na święta. Nie wyobrażają sobie Wielkanocy w Polsce. - Mówią, że pojadą i wrócą. Ale wiele zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja, czego będziemy doświadczać w najbliższych dniach - mówi wolontariuszka Anna.
W Lublinie zatrzymało się 20-30 tysięcy uchodźców z Ukrainy. Nie wiadomo, ilu z nich zdecydowało się wrócić. Wiadomo natomiast, że spora część pojechała dalej. W głąb Polski, ale też za granicę - choćby do Hiszpanii, Francji, Niemiec czy Włoch.
Miasto, wspólnie z Lubelskim Komitetem Pomocy Ukrainie, od początku stara się pomagać i wspierać uchodźców na wielu polach. Jest cała rzesza wolontariuszy. "Dziękowałem już za to kilka razy i tych podziękowań nigdy nie będzie za dużo. Jestem dumny z mieszkańców Lublina za wszelką pomoc, jaką dają ludziom, z których wielu nie ma już dokąd wracać" - pisze na Facebooku prezydent, Krzysztof Żuk.
- Masowy atak ukraińskich dronów na Rosję. Doszło do wybuchów i pożarów
- Kto stoi za potężną eksplozją w Iraku? "To otwiera kolejny rozdział"
- Niemcy pokazują, jak zalegalizować "trawkę". "To początek rewolucji"
- Schron to nie wszystko. Jak przygotować się na zagrożenie? Niektóre rady mogą zaskoczyć
- Będzie podatek od aut spalinowych? Rząd zbliża się do kompromisu z Komisją Europejską
- "Wszyscy niedługo będziemy pracować w Amazonie". Ostro o polityce światowego giganta
- Znaleźli nowy sposób na integrację osób z niepełnosprawnościami. "Ta zmiana myślenia jest rewolucją"
- Makabryczna zbrodnia w Lgocie Murowanej. Jest akt oskarżenia
- Iga Świątek w półfinale turnieju w Stuttgarcie. Z kim się zmierzy?
- Mężczyzna podpalił się pod sądem, w którym rozstrzygano sprawę Trumpa