Grzegorz Kaszubowski, jeden ze społeczników, podkreśla, że do Siemianowic przyjeżdżają potrzebujący z całej aglomeracji, i to całymi autobusami, z hoteli, w których są zakwaterowani.
- Umówmy się: ludzie uciekają przed wojną, często nie mają na jedzenie, co dopiero na lekarstwa, więc to będzie taki punkt, w którym nawet jeśli nie będziemy mogli wydać jakichś leków, to potrzebujący dostaną przetłumaczoną informację o tym, w które miejsce się udać, jak załatwić receptę - wyjaśnia.
Początkowo punkt miał działać na zasadzie dyżurów pełnionych przez 2-3 godziny dziennie, ale 12 chętnych farmaceutów zadeklarowało, że będą przychodzić poza godzinami swojej pracy. Dlatego godziny otwarcia rozciągnięto od 10.00 do 18.00. Punkt we wszystko, co potrzebne, zaopatrzyła ekipa z Farmaceuci.org.
"Oni często są głodni"
Sama wioska, podobnie jak punkt apteczny, działa na zasadzie wolontariatu. I choć rąk do pracy nie brakuje, przydałaby się pomoc zwłaszcza w godzinach przedpołudniowych, gdy pomagająca młodzież i studenci powinni się uczyć. Społecznicy zapraszają do pomocy emerytów, apelują też do dużych firm i dużych instytucji, które mogłyby pomóc na większą skalę.
- Podstawą funkcjonowania tego miejsca jest stałe zaopatrzenie w jedzenie. To jest najważniejsze. Każdego ranka już przed 10.00 stoi kolejka ludzi. Oni już nie szukają ubrań, elektroniki, wózków czy rowerów, oni często są głodni. I to jest nasz priorytet - podkreśla Grzegorz Kaszubowski.
Informacje dla pomagających i szukających pomocy można znaleźć na fb, grupa Siemianowice dla Ukrainy oraz na siemianowicedlaukrainy.pl. Wioska humanitarna, jak ją nazywają organizatorzy, działa przy ulicy Wyzwolenia.
