"Nie możemy dać po sobie poznać, że te historie nas rozwalają, ale tak jest". Już czwarty tydzień pomagają dzieciom z Ukrainy

REKLAMA
Elżbieta Białach jest wrocławską aktywistką, która od blisko czterech tygodni - jako wolontariuszka - pomaga Ukrainkom i Ukraińcom. We wrocławskiej Czasoprzestrzeni segreguje dary i opiekuje się dziećmi. Jak mówi, niektóre są tak przerażone, że paraliżuje je nawet dźwięk odkurzacza.
REKLAMA
Zobacz wideo

Wrocławska Czasoprzestrzeń to miejsce, w którym powstało centrum pomocy dla ukraińskich rodzin. Można przyjść po potrzebne rzeczy, ale też zostawić dzieci, gdy mama np. szuka pracy. Akcja "Tratwa dla Ukrainy" trwa już blisko cztery tygodnie. Jak czytamy na profilu Czasoprzestrzeni na Facebooku, w tym czasie z pomocy skorzystało tu już ponad 42 tysiące uchodźców. "Przyjęliśmy 275 ton darów, a wydaliśmy 208 ton. W naszej pracy wspiera nas międzynarodowa ekipa 800 wolontariuszy" - piszą aktywiści.

REKLAMA

Elżbieta Białach pomaga w Czasoprzestrzeni praktycznie od początku. Segreguje dary, rozmawia z ludźmi, bawi się z dziećmi. - Jest tutaj mnóstwo wolontariuszek m.in. z Ukrainy, które same uciekały przed wojną. Mówią, że nie mogą usiedzieć, potrzebują coś robić. Ktoś im pomógł, więc same też chcą pomagać - opowiada.

Jak mówi, każdy człowiek to inna, dramatyczna historia. - Nie możemy dać po sobie poznać, że nas te historie rozwalają, ale tak jest. Wszystkie opowieści, których słucham, potem do mnie wracają. Choćby historia pewnej pani z Charkowa, która przyszła zaproponować pomoc. Powiedziała, że nie potrafi wysiedzieć w domu. Nagle złapała się na tym słowie "dom" i zaczęła płakać. Powiedziała: "Przecież mojego domu już nie ma" - opowiada nasza rozmówczyni.

Z wielkim sentymentem mówi też o 14-letnim Andrieju. - To mój ulubieniec. Ma w sobie coś niesamowitego, jest z Kijowa. Pomaga mi w naszym kąciku zabaw opiekować się ukraińskimi dziećmi. Jest niezwykle troskliwy, opiekuńczy, dojrzały. Wydaje mi się, że przyjął taką rolę w obliczu tego, z czym się mierzymy. Pytałam, czemu nie pójdzie do szkoły. Odpowiedział, że na razie nie ma do tego głowy i że chce pomagać - mówi dalej Elżbieta Białach.

Wspomina też 15-latkę z Ukrainy, z którą wspólnie segregowała i układała buty dla potrzebujących. - Myślałam, że to studentka. Ale powiedziała, że nie, że przyjechała dopiero dwa dni temu, z Kijowa. Zapytałam, czy nie potrzebuje odpocząć. Odpowiedziała, że nie może się zatrzymać, musi robić cokolwiek. I to pokazało mi między innymi siłę tych osób - tłumaczy nasza rozmówczyni.

REKLAMA

Przypomina też historię 9-letniego Dawida, który uświadomił jej, czym jest szczęście w nieszczęściu. - Rozmawiałam z nim o superbohaterach i on mi zaczął mówić o swoim tacie. Powiedział, że jest bardzo szczęśliwy, bo tata miał ranną rękę, ale nie trzeba było jej amputować. Lekarzom udało się ją uratować. Było to bardzo wzruszające - wspomina wolontariuszka.

"W ich oczach było ogromne przerażenie"

Opowiada nam też o strachu dzieci. - Dla mnie najbardziej bolesna była sytuacja, która uświadomiła mi piętno, jakie na tych dzieciach już wywarła wojna. W naszym punkcie zabaw było nas wtedy sporo. Jedna z wolontariuszek nie zauważyła i nadepnęła na balon, a ten pękł i huknął. Min niektórych dzieci, w tym jednej dziewczynki, nigdy nie zapomnę. W ich oczach było ogromne przerażenie. Strach i lęk pojawia się też w niektórych dzieciach na dźwięk odkurzacza - dodaje wolontariuszka.

Jak mówi, tylko ci, którzy na własne oczy nie widzieli dramatu tych ludzi, nie rozmawiali z nimi, nie poznali ich historii, mogą mówić, że "Ukraińcy coś nam - Polakom - zabierają". - Na takie sugestie reaguję dosyć ostro. Tak było, gdy jedna z sieci kin ogłosiła, że będzie pokazywać bajki dla dzieci ukraińskich za darmo. Na jednej z wrocławskich grup pojawiło się pytanie: "A dzieciom polskim to kiedy?". Nagłośniłam tę sytuację i jedna z pań - autorek wpisu - się do mnie odezwała. Rozmawiałyśmy długo, ostatecznie przeprosiła i swój wpis skasowała. Dlatego uważam, że warto rozmawiać. Mimo wszystko - dodaje rozmówczyni TOK FM.

W Czasopstrzeni pomaga też Aleksander Twardowski, przedsiębiorca, dzięki któremu udało się zebrać ogromne pieniądze na Telefon Zaufania dla dzieci

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

DOSTĘP PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory