Dorota Zawadzka apeluje do wojewody: Na Torwarze pilnie potrzebny pediatra

REKLAMA
Wysypki, odparzenia, siniaki i afty - dzieci uchodźców z punktu na Torwarze pilnie potrzebują pomocy pediatry. - Od początku działania punktu taka osoba była tam tylko raz i obejrzała kilkoro dzieci - mówi nam wolontariuszka i psycholożka Dorota Zawadzka, która opiekuje się uchodźcami na Torwarze.
REKLAMA
Zobacz wideo

Punkt dla uchodźców na warszawskim Torwarze działa już półtora tygodnia. Przez ten czas przewinęło się przez niego kilka tysięcy osób. To w większości matki z dziećmi, które uciekły z ogarniętej wojną Ukrainy. Punkt ten organizuje wojewoda mazowiecki. W zeszłym tygodniu w mediach pojawiało się mnóstwo informacji, że wsparcie rządu jest tam jednak ubogie, a całość działa sprawnie tylko dzięki wolontariuszom.

REKLAMA

Jedną z osób pomagających na Torwarze jest Dorota Zawadzka, psycholożka, znana szerzej jako "Superniania". W mediach społecznościowych dzieli się swoimi przemyśleniami albo informuje, czego aktualnie potrzeba. W jednym z ostatnich wpisów zwróciła uwagę na brak pediatry.

"Szanowny panie wojewodo, moim zdaniem na Torwarze należy niezwłocznie stworzyć osobną przestrzeń dla pediatry i po prostu, z klucza, obejrzeć wszystkie dzieci do lat trzech, starsze na życzenie. Odparzone pupy, wysypki, siniaki, łzawiące oczy, afty, kolki, biegunki" - napisała na Twitterze Dorota Zawadzka.

- Ukraińskie kobiety są przyzwyczajone, według mojej obserwacji, do patriarchatu. Same obawiają się o to, by cokolwiek samodzielnie załatwić. Gdy nie ma ich matek i mężów, pozostają z problemami. Boją się, bo są w nowym miejscu. Nie zgłaszają tego, że dzieci mają odparzenia, siniaki albo wysypki. Same chcą sobie z tym poradzić. A z drugiej strony nie ma też pediatry, który mógłby pomóc - wyjaśnia już w rozmowie z nami psycholożka.

Podkreśla, że to normalne, że małe dziecko - po tygodniu w podróży - ma odparzenia czy krosty. - Jest jednak obawa, że jak matka to zgłosi, to będzie jej wina. Że nie upilnowała swojego dziecka i jest złą matką - dodaje. Dlatego, w opinii psycholożki, specjalista powinien przebadać wszystkie małe dzieci, a kobietom uświadomić, iż są doskonałymi matkami i robią dla swoich dzieci naprawdę wielkie rzeczy.  

REKLAMA

Grochówka trzy dni z rzędu

Dorota Zawadzka zwraca nam także uwagę na problem dotyczący wyżywienia. Pomimo zapewnień wojewody i jego urzędników o tym, że uchodźcy mają zagwarantowane ciepłe posiłki - brakuje jedzenia specjalnie dla dzieci. Wśród darów zdarzają się oczywiście kanapki, słodycze czy owocowe tubki, ale - na dłuższą metę - brak odpowiedniej diety może zaszkodzić maluchom.

- Proszę sobie wyobrazić, jak trzylatek ma jeść kolejny dzień z rzędu grochówkę albo makaron z sosem. Ile też, z drugiej strony, może jeść słodyczy? O tym nikt nie pomyślał. Wczoraj pytałam jednej z mam o to, co mógłby zjeść jej syn. Prosiła o tłuczone ziemniaki - opisuje nam Zawadzka.

Kolejnym problemem jest pranie. Wolontariusze zwracali już wcześniej uwagę na to, że dostawy ręczników i poszewek nie mogą być prowadzone w nieskończoność i najlepszym rozwiązaniem byłoby zapewnienie pralni. Na terenie ośrodka, jak informowali, była jedna pralka, która działała nieustannie. Część rzeczy jest ozonowana, np. koce - tak, by można było je przekazywać kolejnym osobom. Ale ręczniki już nie, podobnie jak poszewki, które czasami uchodźcy zabierają ze sobą w dalszą podróż. - Jedna z matek zgodziła się, żebym wzięła jej ręczniki i pościel do siebie. Mieszkam niedaleko i pomogłam. Ale przecież w okolicy są pralnie, można to zorganizować - mówi Zawadzka. 

Zwraca też uwagę na brak placu zabaw, który mógłby urozmaicić czas maluchom, a ich mamom dać chwilę odpoczynku. - Co z tego, że place zabaw są niedaleko Torwaru. Nikt tam sam nie pójdzie. Wszystkie kobiety siedzą w punkcie przez cały dzień, a wystarczyłoby pięć czy sześć huśtawek i zjeżdżalnia. O tym nikt nawet nie pomyślał - mówi.

REKLAMA

Po publikacji naszego tekstu Dorota Zawadzka w mediach społecznościowych poinformowała, że we wtorek na Torwarze pojawiły się dwie kolejne pralki i trzy suszarki. Jak podała, pojawił się też punkt medyczny - w nowym miejscu, w którym po południu było dwóch pediatrów. 

Kilka dni temu wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł był gościem TOK FM i odnosił się do zarzutów dotyczących Torwaru. Przekonywał, że punkt ten "został zorganizowany wzorowo", a uchodźcy są dobrze zaopiekowani. - Stoi przede mną zadanie, by udowodnić, że nie jestem wielbłądem - mówił w TOK FM i dodał: "Najważniejsi w tym wszystkim są uchodźcy, nie wolontariusze, nie wojewoda".  

Teraz z kodem: UKRAINA odsłuchasz każdą audycję i podcast TOK FM. Aktywuj kod tutaj -> 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

DOSTĘP PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Agora SA