Kaszubi wkurzeni na PiS. "Wyciera się buzie nami i obcina pieniądze?"
Języka kaszubskiego uczy się w szkołach około 20 tysięcy młodych Pomorzan. Zmniejszenie subwencji to - zdaniem kaszubskich działaczy - katastrofa. - Każdy obywatel i każde dziecko w tym kraju ma prawo do kultywowania swojej tożsamości. Ma prawo do uczenia się własnego języka i ma prawo do uczenia się własnej kultury - mówi prezes Instytutu Kaszubskiego profesor Cezary Obracht-Prondzyński.
Jak dodaje, "to w edukacji rozstrzyga się przyszłość Kaszubów". - Jeśli ktoś obcina pieniądze na realizację praw edukacyjnych, to po prostu uderza w samo jądro naszej tożsamości i naszego istnienia. To samo powie każda mniejszość w Polsce - przekonuje, nie kryjąc zirytowania.
Subwencja oświatowa - zdaniem samorządowców - i tak jest niewielka. Zmniejszenie funduszy, tym razem związanych z nauczaniem języków mniejszościowych, wywoła efekt domina. Z powodów finansowych mogą znikać najpierw klasy z językiem kaszubskim, a później nawet szkoły w najmniejszych miejscowościach. To z kolei może mieć wpływ na zmniejszenie zainteresowania kaszubskimi publikacjami i kulturą.
- W przypadku gmin: Żukowo, Sierakowice czy Kartuzy może to być ubytek rzędu kilkuset tysięcy złotych - wylicza Jacek Fopke, radny Żukowa. - To dla samorządów bardzo duże środki. Zwłaszcza w obliczu galopującej inflacji i fali podwyżek. Nie możemy dopuścić do tego, by liczba dzieci uczących się kaszubskiego spadała - utrzymuje.
W kampaniach wyborczych było inaczej
Decyzja Sejmu zaskakuje lokalnych działaczy. Przypominają, że partia rządząca w czasie każdej kampanii wyborczej lubiła uśmiechać się do Kaszubów i podkreślać ich rolę. - Czy interes partyjny jest ważniejszy niż dobro obywateli w regionie? - pyta dziś profesor Obracht-Prondzyński. - Jak to się dzieje, że na jedno kopyto mówi się: "nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Polski Kaszub" i wyciera się buzię nami jako ostoją polskości, ale z drugiej strony z uśmiechem na twarzy mówi się: "no to dobra, obetniemy pieniądze" - dziwi się prezes Instytutu.
Na zmianach, które chcą wprowadzić posłowie, stracą nie tylko Kaszubi. Ucierpią wszystkie mniejszości narodowe i regionalne, pozbawione pieniędzy na naukę swoich języków. Problemy będą miały mniejszości Białorusinów, Ukraińców czy Niemców
- Domagamy się od rządu przestrzegania ratyfikowanej w 2009 roku Europejskiej karty języków mniejszości i języków regionalnych. A przede wszystkim domagamy się przestrzegania artykułu 35. Konstytucji, który gwarantuje obywatelom Rzeczpospolitej Polskiej zachowanie języka tożsamości, obyczajów i kultury - mówi Miłosława Zagłoba, radczyni prawna i członkini Kolegium Ekspertów Instytutu Strategie 2050.
Zadaniem państwa - jak dodaje Zagłoba - jest zachowanie i rozwój języków regionalnych. - Nie mamy poczucia, że w tej chwili państwo to zadanie w jakikolwiek sposób zabezpiecza. Domagamy się tego, by zaprzestano umniejszania roli mniejszości narodowych i etnicznych oraz wspólnot regionalnych. To jest haniebne, że 30 lat po wejściu w życie Konstytucji musimy odwołać się do słów "Roty" Marii Konopnickiej sprzed ponad 100 lat. "Nie damy pogrześć mowy" ani polskiej, ani kaszubskiej - podsumowuje prawniczka.
40 mln złotych mniej
17 grudnia 2021 roku Sejm przyjął poprawkę do projektu ustawy budżetowej na rok 2022, zakładającą zmniejszenie (o blisko 40 mln zł) części subwencji oświatowej - na nauczanie języka mniejszości narodowych i etnicznych. Sprawa ta wywołała ogromne poruszenie wśród przedstawicieli różnych mniejszości. Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce wystosował oficjalne pismo do Senatu, w treści którego zwracał się z prośbą o odrzucenie zaakceptowanej w Sejmie poprawki. W sprawie tej interweniował także Rzecznik Prawo Obywatelskich Marcin Wiącek.
Zgodnie z postulatami - Senat przywrócił środki na nauczanie języków mniejszości narodowych i etnicznych w szkołach w wysokości 39 mln 800 tys. zł, wprowadzając odpowiednią poprawkę. Losy tej poprawki leżą teraz ponownie w rękach posłów.
-
Mentzen buńczucznie: Nie musimy rządzić w 2023 roku. Możemy zrobić rząd w 2027 r. Całe życie przed nami
-
Tak wielu wakatów w policji jeszcze nie było. Ekspert ostrzega przed prostymi receptami. "To będzie tragiczne"
-
"Wara od mojej ręki i portfela". Dlaczego 36 proc. młodych mężczyzn ruszyło za Konfederacją?
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
Przywódca zbrodniczego reżimu był "przydatny" Janowi Pawłowi II. W tle "sponsoring" Kościoła
- Protesty w Izraelu. "Albo rząd się cofnie, albo będzie rewolucja". Prawicowi kibole mają wyjść na ulice
- Błażej Kmieciak rezygnuje z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii
- Ekspert analizuje tempo rosyjskich działań na Ukrainie. "To może być ostatni rozdział tego konfliktu"
- Komendant gorlickiej straży miejskiej brutalnie pobity. 19-laltkowi grozi do 10 lat więzienia
- Syndrom wypalenia zawodowego a L4. Czy można wziąć zwolnienie lekarskie na tę przypadłość?